Jesteśmy
społeczeństwem silnie zindustrializowanym, rozwijamy się w niemal
trudnym do oszacowania tempie, błyskawicznie jemy, nie dostrzegamy
piękna sensorycznego świata – omija nas to, co koi zmysły, w
czym można znaleźć spokój i wewnętrzne wyciszenie, pracujemy
często nad godziny, zabiegani w motłochu dnia codziennego
zapominamy o sobie, swoich najbliższych, nie dbamy właściwie o
zdrowie, często nawet brakuje nam cennych minut na odpowiednią
higienę, nomen omen, na którą monopol posiada Hygieia -
grecka bogini zdrowia. Zastanów się dogłębnie. Twój właściwy
wybór kosmetyku do pielęgnacji to w dalszej perspektywie mały krok
do tego, by właściwie dbać o siebie i własną homeostazę. Brzmi
to dosyć absurdalnie, jest jednak prawdą.
Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną
Ludzkie oko potrafi rejestrować obrazy
oscylujące nawet w granicach 0, 004 s. Nasz auto-rejestrator został stworzony po to, by dostrzegać piękno otaczającego nas świata i
naszych współbraci, co było jednym z głównych zamysłów Bożych,
a piękno tkwi przecież w prostocie.
Człowiek był tak
skonstruowany, by żyć prosto, spełniając i zaspokajając
podstawowe potrzeby fizjologiczne oraz potrzeby wyższych rzędów.
Tezę tą potwierdza stwierdzenie pewnego psychologa, iż życie
pierwotnych wspólnot nomadycznych było mniej stresogenne ponieważ
nie było tak skomplikowane i przesiąknięte symultaniczną
wielozadaniowością, jak ma to miejsce obecnie.
Potrzeba to brak czegoś
Jedną z
najbardziej rozpowszechnionych, spopularyzowanych klasyfikacji
potrzeb jest systematyka A. Maslova, który na najniższym,
elementarnym szczeblu piramidy stratyfikacyjnej umieścił potrzeby
fizjologiczne, by tuż nad nimi znalazło się poczucie
bezpieczeństwa. Dopiero po zaspokojeniu dwóch podstawowych szczebli
możemy skupić się na potrzebie przynależności. Tutaj zaczynają
się piętrzyć trudności, ponieważ żyjąc w społeczeństwie z
jednej strony jesteśmy indywiduum, decydujemy według własnej
wolnej woli, z drugiej natomiast społeczeństwo sprawuje nad nami
pieczę, kontrolę – trzyma w ryzach tabu.
Będąc członkiem
wielosegmentowego społeczeństwa funkcjonujemy często na pokaz, ale
istotą jest, że żyjemy dla innych, bez których nasza egzystencja
byłaby pustosłowiem. Zaczynając dbać o siebie, nomen omen,
troszczymy się również o innych, którym służymy na co dzień
pomocną dłonią oraz ciepłym gestem czy słowem.
W codziennej
pielęgnacji ciała towarzyszy nam szereg kosmetyków, bez których
nie wyobrażamy sobie dziś szarej codzienności. Multum dostępnych
na rynku specyfików stawia nas w kropce. Często wybieramy to, co
znamy, ponieważ tradycją rodzinną było użytkowanie określonego
rodzaju produktów. Tendencja zachowawcza przy świadomej konsumpcji nie sprawdza się, gdy funkcjonuje niewidzialna ręka rynku. W wolnej
konkurencji może okazać się, iż dany specyfik jest lepszy od
sąsiedniego, który zazwyczaj kupujemy. I co wtedy? Na to pytanie
musicie niestety odpowiedzieć sobie sami...
Nowy trend
Ostatnio
można powszechnie zaobserwować, iż nomenklatura zarezerwowana
dotychczas dla sportowych brandów żyje drugim życiem funkcjonując
również jako trademark dla wszelkiej maści kosmetyków. Jednym z
produktów, który został właśnie w taki sposób wskrzeszony do
życia, jak feniks z popiołów, jest Ducati Fight for Me. Fanom
Moto GP trudno nie zauważyć semantycznej
zbieżności, analogii między
wprowadzonym do powszechnego obrotu specyfikiem a włoską marką
Ducati, która istnieje już prawie 100 lat nie tracąc rezonu wśród
motoryzacyjnych trendów.
Perfumy sygnowane marką bolońskiego
motocyklowego potentata, nomen omen, muszą charakteryzować się
niepowtarzalnym stylem, niezawodnością, drapieżnością i
oryginalnością, ponieważ firma Ducati pioniersko opatentowała
rozrząd desmodromiczny, który okazał się mieć zbawienny wpływ
na osiągi silnika, co przyczyniło się do wydatnego zwiększenia pozycji teamu w wyścigach Moto GP.
Fight for Me
Ducati Fight for Me predestynowany
jest dla mężczyzn pewnych siebie, którzy mają zdrowe poczucie
wartości – tzn. nie hiperbolizują rzeczywistości, ale dokonują
trzeźwej oceny ciągu wydarzeń i podejmują zdroworozsądkowe
decyzje. Wypadkową stosowania specyfiku jest zatem zauważalne
podkreślenie męskiej pewności i stanowczości.
Dokonując wizualnej oceny produktu
można prima facie zauważyć iż ergonomicznie zaprojektowany flakon
z czterema charakterystycznymi wgłębianiami łudząco przypomina
design manetek kultowych motocykli Ducati, co jest kolejnym
sztandarowym nawiązaniem stylistycznym do sławnej marki
motocyklowego świata. Nie zapominajmy również o kolorystyce, dzięki
której na opakowaniu Fight for Me przemycony jest brandowy wizaż z
kolorami: czerwonym i srebrnym na czele.
Skład
Standardowo
perfumy Fight for Me od Ducati składają się z trzech nut
zapachowych. O specyfice tworzenia perfum miałem okazje wspominać
przy okazji artykułu o Paco Rabanne 1 Million, więc teraz
skupię się wyłącznie stricto na komponentach, które tworzą
niepowtarzalny i wysublimowany zapach przywodzący na myśl
sportowego ducha Moto GP.
Nuty głowy: bergamota, liść fiołka,
czerwone jabłko.
Nuty serca: lawenda, geranium.
Baza: drewno
sandałowe, mech dębowy, nuty drzewne, ambra.
Podsumowując twórca zapachu zawarł
włoski akcent w postaci pomarańczy bergamotki, która współtworząc
nutę głowy wraz liśćmi fiołka i czerwonym jabłkiem tworzy
pierwsze wrażenie zapachowe odbierane przez nasze receptory węchowe.
Jednak, jak już wspominałem w ostatnim artykule, nuta głowy jest
najbardziej ulotną, więc w zamyśle producenta było stworzenie
uniwersalistycznego zapachu z przemyconym włoskim akcentem.
Trudno upierać się przy przekonaniu,
iż jabłko jest kojarzone z Włochami, według mnie powinno być to
interpretowane jako cząstka naszej polskości, ponieważ jesteśmy
jednym z największych producentów tego kuszącego i zakazanego
owocu.
W skład nuty serca wchodzą: lawenda i
geranium, które są potwierdzeniem mojej hipotezy odnośnie
priorytetu uniwersalizmu nad włoskim patriotyzmem, ponieważ
Bodziszek o nazwie zwyczajowej Geranium L. jest byliną występującą
nieomal na wszystkich kontynentach.
Analizując poszczególne komponenty
jesteśmy w stanie na podstawie odpowiedniego tropu dojść do celu i
sformułować własny osąd na temat danej kompozycji zapachowej.
Baza jest tłem zapachu i utrzymuje się
stosunkowo najdłużej. W przypadku Ducati Fight for Me znajdziemy
tutaj: drewno sandałowe, mech dębowy, nuty drzewne i ambrę.
Zauważalnym jest fakt, iż w bazie
zapachu przeważają, generalizując, nuty drzewne, które mimo iż
nie są powiązane ze sobą pod względem pochodzenia, to jednak
oddają charakter twardolistnej roślinności śródziemnomorskiej.
Moim zdaniem
Nieubłaganie zbliżają się
walentynki, więc jest niezaprzeczalna okazja by sprawić przyjemność swojemu mężczyźnie w postaci Ducati Fight for Me.
Walczyć, zdobywać bliską osobę
trzeba każdego dnia, bez względu na to, czy to będą: ciepłe
słowo, miły gest, pocałunek, a może właśnie prezent. Istotą
duchowej miłości jest akceptacja, adoracja oraz wzajemne zdobywanie
się na odwagę, by stanąć w prawdzie przed sobą. Miłość należy
pielęgnować na co dzień. Walcz o swojego mężczyznę, zdobywaj
go, a on będzie zabiegał o ciebie.
Prezent to tylko namiastka ekspresji uczuć, symbol, ale istotny z prakseologicznego punktu widzenia oraz uwzględniając relacje damsko – męskie.
Ducati Fight for Me możesz nabyć
tutaj, a więcej produktów na Perfumy-Perfumeria.pl .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz